Portal biznesowy – Wiadomości / Informacje / Porady
Motoryzacja

Dlaczego Porsche 911 jest jednym z najmniej tracących na wartości aut?

porsche

Auta luksusowe i sportowe zawsze szybko tracą na wartości. A co jeśli to sportowy i naprawdę bogato wyposażony wóz? Cóż, tanieje szybciej, niż jedzie. Chyba że mowa o Porsche 911, jednym z samochodów, które najwolniej tracą na wartości.

Nie miał być tani, ale dobry

Żadna z generacji 911 nie była budowana po to, żeby powstał z tego tani wóz. To chyba dla wszystkich jasne. Dlatego nie było oszczędzania na materiałach, na wyposażenie wchodziły często może nie eksperymentalne, ale na pewno nietypowe rozwiązania, które dziś odkrywa na przykład weryfikacja na bestvin.pl. I z jednej strony przysłużyło się to na pewno zbudowaniu legendy tego modelu, ale z drugiej – przełożyło się na bardzo dużą trwałość i sensowność tego auta (przy czym to należy rozumieć jako przydatność na torze, bo na drodze 911 jest raczej przeciętnie sensowna). Materiały kosztują, ale czynią też samochód niezwykłym. Nawet tam, gdzie nie mają wielkiego znaczenia dla użyteczności, stają się cechą, która wpływa na ceny ze względu na sam tylko koszt materiału.

No właśnie – legenda

O wielu samochodach można powiedzieć, że stały się na swój sposób ikonami, ale prawdziwych legend jest niewiele. Jednym z tych rzadkich przypadków jest właśnie Porsche 911. Te samochody są w miarę normalnie używane (jeśli sprawdzisz jakiś egzemplarz na carVertical, to raczej nie zobaczysz tam przebiegu 50 tysięcy w 10 lat), wytrzymują to bez najmniejszych problemów, a sam pomysł na ten wóz jest na tyle dobry, że kolejne generacje w gruncie rzeczy nie różnią się od siebie jakoś dramatycznie. Nawet zestawiając pierwsze modele z obecnymi, bez pudła można stwierdzić, że to ten sam samochód.

Większy, lepiej wyposażony, ale w założeniach taki sam. I ta legenda wpływa też na utrzymanie ceny. Zgoda, ona oczywiście spada, ale zdecydowanie wolniej niż w przypadku aut prestiżowych lub sportowych. Takie przypadki już się zdarzały, ale w żadnym z nich nie można było mówić o tym, żeby samochody przez 20 lat traciły tylko około 40% wartości. Spora część tego segmentu 30% traci już przy pierwszym trzaśnięciu drzwiami.

Trochę lokata, a trochę bańka

To nie tak, że całe to zatrzymanie wartości wynika tylko z cech samego samochodu. W przypadku Porsche, ale też paru innych znanych marek, wartość jest podtrzymywana przez rynek. 911 zdobyła sobie po prostu tak duże uznanie, że wzrosło zainteresowanie nieco starszymi modelami. Tu już zadziałało prawo popytu i podaży, które wymogło wzrost cen, a ten zamaskował spadek wartości.

Z drugiej strony, przy tej tendencji można z powodzeniem uznać Porsche 911 za lokatę. Kupić siedmioletni, pojeździć pięć lat i sprzedać za tyle, za ile się go kupiło, bo tak obecnie wygląda krzywa cen używanych aut. Można więc się bawić niemal za darmo. I choć to oczywiście w którymś momencie się skończy, bo ktoś się wreszcie zorientuje, że może i jest to doskonały wóz, ale niejedyny, a wtedy ceny mogą tąpnąć. Na razie jednak popularność Porsche tylko rośnie. Gdyby tak marce udało się wprowadzić na rynek jakiś model, który nagle stałby się popularniejszy niż Cayenne (to ten samochód, który na szerszą skalę wyprowadził markę na drogi z torów sportowych), to pewnie i legendę 911 można by było jeszcze trochę rozbuchać.